Ponad 80% dzieci w Polsce ma telefon komórkowy. Eksperci załamują ręce i ostrzegają.
Własny telefon komórkowy ma niemal każde polskie dziecko. To, co mogłoby być oznaką dobrobytu, jest jednocześnie powodem do wielkich obaw. Czy rodzice aby nie przesadzają, kupując smartfony nawet kilkulatkom?
W przyjaźni z technologią od najmłodszych lat wyprzedzamy nawet Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Niestety w tym przypadku nie jest to powód do dumy.
Co ósmy polski 10-latek ma telefon
Z badań przeprowadzonych przez survey sodahead wynika, że aż 83% dzieci w Polsce ma własny telefon komórkowy. To znacznie więcej, niż pokazują wskaźniki w USA (tu smartfon ma jedynie 46% dzieci), Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Brazylii.
„Komunikacja za pomocą telefonu komórkowego umożliwia szybkość i łatwość kontaktu, dostęp do atrakcyjnych aplikacji i funkcji. Mając pod ręką tak bogate źródło wiedzy i rozrywki, chętnie z niego korzystamy” [Tomasz Płonkowski, medioznawca]
Dlaczego polscy rodzice kupują dzieciom telefony komórkowe? Ankietowani przez survey sodahead jako główne powody wskazali bezpieczeństwo dzieci, potrzebę bycia z nimi w stałym kontakcie, a także… święty spokój. Można by wytknąć, że rodzic, który dla owego świętego spokoju zapewnia maluchowi czy nastolatkowi gadżety elektroniczne, nie ma dość silnej woli, zbyt łatwo ulega i nie jest dostatecznie przewidujący. Z drugiej jednak strony trzeba też zrozumieć młodych.
„Pokaż mi swój telefon, a powiem ci, kim jesteś”
Dla pokolenia dzisiejszych rodziców, urodzonych w latach 70. i 80. XX w., telefon komórkowy był nowością, na jaką nie każdy mógł sobie pozwolić. Ci, którzy nie dostąpili zaszczytu jego posiadania, nie mieli z tym jednak problemów, bo kontakty interpersonalne były bardziej bezpośrednie, a wiedzę zdobywano tradycyjnymi metodami: z książek, prasy, telewizji i radia.
Dla współczesnych dzieci i nastolatków telefon komórkowy jest nie tylko normą i sposobem na zdobywanie informacji, czyli największej wartości nowoczesnego świata – jest także składową ich tożsamości, wyznaczającą to, kim są i co sobą reprezentują.
Do czego telefon jest im aż tak potrzebny? W pierwszej kolejności do… robienia zdjęć. Aż 92% nastolatków przyznało, że telefon z funkcją aparatu i kamery zastępuje im klasyczne urządzenia o tym przeznaczeniu. Telefon jest młodym niezbędny oczywiście do tego, do czego został pierwotnie stworzony – do dzwonienia (70%) i wysyłania SMS-ów (76%), a zatem do komunikowania się z innymi. W przypadku 65% nastolatków telefon, dzięki któremu słuchają muzyki, zastępuje osobne urządzenia typu mp3, walkman, discman i radio. Do surfowania w sieci przy użyciu telefonu przyznaje się natomiast 12% badanych.
Trzeba mieć na uwadze, że badanie survey sodahead przeprowadzono w 2014 r. i zaprezentowane dane mogą znacznie odbiegać od sytuacji obecnej – mamy prawo przypuszczać, iż procent dzieci i młodzieży korzystających ze smartfonu do przeglądania internetu, zabawy, nauki i innych czynności jest już znacznie wyższy.
Dla 68% młodzieży telefon stanowi źródło rozrywki i sposób na utrzymywanie kontaktów towarzyskich.
Mamo, kup mi!
Polscy rodzice nie oszczędzają na dzieciach i chcą, by miały one wszystko, czego zapragną. Jak w serwisie MamaDu komentuje Paweł, sprzedawca telefonów komórkowych, rodziców kupujących dzieciom telefony można podzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich to ci, którzy szukają najprostszej komórki bez dotykowego ekranu. Na niej dziecko ma nauczyć się zasad korzystania z telefonu. Druga grupa to „przyzwyczajeni do luksusu”. Ci na pierwszą komunię, na urodziny albo z okazji pójścia do podstawówki kupują dziecku najnowszy model smartfona.
Młodzi, którym rodzice nie chcą podarować telefonu (a idąc dalej – spełnić ich marzenia o urządzeniu konkretnej marki, wyposażonym w najbardziej pożądane funkcje), w konsekwencji mogą doznać wykluczenia społecznego z grupy rówieśniczej. To z kolei może mieć olbrzymi wpływ na ich przyszłość, pewność siebie, zdolność komunikacji z innymi, jak również łatwość w uczeniu się obsługi sprzętów elektronicznych, bez których trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie w dzisiejszym świecie.
Kupowanie telefonu dla dziecka nie jest więc całkowicie złe ani pozbawione sensu. Przede wszystkim urządzenie zapewnia rodzicom stały kontakt z pociechą. Zdaniem psycholog Anny Niziołek „telefon komórkowy, który posiada coraz więcej funkcji, tj. kalendarz, odtwarzacz muzyki, filmów, aparat fotograficzny, ma nam w pierwszej kolejności ułatwić codzienne funkcjonowanie” – i to zadanie istotnie spełnia.
Dzięki telefonom komórkowym „z całą pewnością możemy kontaktować się łatwiej, szybciej i częściej, co ułatwia nasze funkcjonowanie zawodowe, ale daje też poczucie bezpieczeństwa i spokoju, gdy mamy świadomość, że w każdej chwili możemy porozmawiać z naszym dzieckiem czy współmałżonkiem”. [Anna Niziołek, psycholog]
Jak jednak dalej wskazuje psycholog, zbyt częste korzystanie z telefonu może być bardzo niebezpieczne. „Młodzi ludzie, którzy często podążają za nowinkami technicznymi, są bardziej narażeni na negatywne konsekwencje posiadania telefonu komórkowego niż np. ich rodzice. Młodzież w procesie socjalizacji wtórnej uczy się dopiero kontaktów z rówieśnikami i otoczeniem. Zbyt częste używanie telefonu komórkowego może znacząco zaburzyć budowanie tych relacji. Może powodować to negatywne konsekwencje rozwojowe, które w dorosłym życiu mogą objawić się niskim poczuciem własnej wartości, nieumiejętnością nawiązywania relacji bezpośrednich” – mówi Anna Niziołek.
Problem sięga dużo dalej. Dzieci i młodzież nie tylko mają coraz większe problemy z nawiązywaniem i utrzymywaniem bezpośrednich relacji towarzyskich, lecz także szybko uzależniają się od urządzeń elektronicznych i prawie nigdy się z nimi nie rozstają. Duże trudności sprawia młodym zrozumienie zasad telefonicznego savoir-vivre’u. Według badań survey sodahead nagminne jest korzystanie z telefonów podczas lekcji (60%) i rodzinnych obiadów (44%), w kinie czy w teatrze (28%), a nawet podczas mszy w kościele (8%).
Jestem Kacper, mam 12 lat i jestem fonoholikiem…
Fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu komórkowego, to zjawisko globalne, najbardziej rozpowszechnione w krajach o wysokiej stopie życia i szybko rozwijających się. Nadmiernie częste używanie telefonu komórkowego jest problemem nie tylko dorosłych i nastolatków, ale coraz częściej również małych dzieci.
Jak wynika z raportu „Młodzież a telefony komórkowe”, który podsumowuje badanie przeprowadzone przez TNS OBOP w ramach kampanii „Uwaga! Fonoholizm” na reprezentatywnej grupie Polaków w wieku 12–19 lat, spędzenie choćby jednego dnia bez komórki jest dla co trzeciego polskiego nastolatka (36% badanych) po prostu niewyobrażalne. Na pytanie: „Co byś zrobił, gdybyś zapomniał zabrać telefonu?” aż 27% respondentów (prawie co trzeci nastolatek) odpowiedziało: „Na pewno wróciłbym się do domu”. Niemal tyle samo – 28% badanych – przyznaje, że wprawdzie nie wróciliby do domu po telefon, ale w ciągu dnia odczuwaliby niepokój związany z brakiem urządzenia. Dodać należy, że niepokój ten może prowadzić do chorób psychosomatycznych.
Zgubne promienie
W przerażającym tempie rośnie też liczba kilkuletnich dzieci posiadających własny smartfon. Maluchy nienauczone zasad korzystania z urządzenia w sposób mądry i bezpieczny, a za to używające go do zabawy – lub, co gorsza, do czatowania w sieci z obcymi osobami, nie zawsze mającymi dobre zamiary – są narażone na problemy behawioralne i zdrowotne.
Telefon komórkowy, jak każde inne urządzenie elektroniczne, emituje bowiem szkodliwe dla zdrowia fale promieniowania elektromagnetycznego. O ile fale PEM występujące na świecie naturalnie raczej nie są groźne dla człowieka, a być może są niezbędne organizmom żywym do prawidłowego rozwoju, o tyle sztuczne promieniowanie elektromagnetyczne może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia ludzi.
Skali szkodliwego wpływu PEM na zdrowie człowieka – z uwagi na oczywiste wysokie niebezpieczeństwo takich badań – nie sposób udowodnić. Badacze są jednak zgodni co do tego, że fale sztucznego PEM, emitowane m.in. przez telefony komórkowe, telefony bezprzewodowe DECT, urządzenia gospodarstwa domowego i użytku osobistego, czyli RTV, AGD, elektroniczne nianie, komputery, monitory, routery Wi-Fi, urządzenia z technologią Bluetooth, WLAN, WiMax i inne, mogą być odpowiedzialne za:
- zaburzenia behawioralne i poznawcze – w tym trudności interpersonalne, wpływające na kłopoty z prawidłowym funkcjonowaniem w społeczeństwie, w szkole, pracy i kontaktach towarzyskich;
- spadek odporności organizmu oraz zwiększenie ryzyka dolegliwości i chorób układu immunologicznego, nerwowego, pokarmowego, krążenia, oddechowego i tkanek (nowotwory, białaczka, stwardnienie rozsiane, alergie, udar serca, dystrofia, zaburzenia trawienia, zawroty i bóle głowy, mrowienie i drętwienie kończyn, zaburzenia snu, nadpobudliwość, problemy z widzeniem, zaburzenia nastroju, podatność na stres, chroniczne zmęczenie, zaburzenia pamięci, koncentracji i inne);
- spadek płodności (zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn), trudności z zajściem w ciążę, wzrost ryzyka poronienia oraz wystąpienia problemów podczas ciąży;
- mutacje DNA, powstawanie wad wrodzonych i anomalii genetycznych.
Można snuć przypuszczenia, czy – a jeśli tak, to w jakim stopniu – telefony komórkowe są czynnikiem etiologicznym odpowiedzialnym za powyższe komplikacje zdrowotne. Nie ulega jednak wątpliwości, że problem jest, i to poważny, czego dowodzą liczne opracowania naukowe.
W Polsce kobiety w ciąży mogą już skorzystać z rozwiązania przeciwko falom PEM. Ochronę zapewniają podkoszulki ciążowe i kocyki ciążowe Femibelly, wyposażone w specjalną tkaninę ekranującą, która odbija promieniowanie elektromagnetyczne, gwarantując dziecku w brzuchu mamy bezpieczeństwo. Na całym świecie powstają też inne produkty mające nas chronić – wśród nich dominują różnego typu bluzki, body, koce i narzuty czy plecaki, które niestety rozwiązują problem tylko połowicznie. Bo kluczowym sposobem zapobiegania falom PEM jest rozsądne korzystanie z urządzeń elektronicznych. I właśnie tego powinno się uczyć dzieci i młodzież, zwracając im uwagę na wszystkie zagrożenia niesione przez telefon komórkowy – tak popularne wśród nich urządzenie, z którym wielu nie rozstaje się nawet na chwilę…